25 września 2021r.
Moncayo 2314m n.p.m.
Po roku ponownie stoimy u stóp góry Moncayo! Zlokalizowany dokładnie na granicy Aragonii i Kastylii i Leon na długie lata zapisze się w naszej pamięci. Już za moment zaczniemy po raz drugi mozolną wspinaczkę na jego szczyt z nadzieją, że tym razem się uda! Co poszło nie tak za pierwszym razem i czy uda nam się stanąć na jego czubku?
Jest 4 października 2020 rok
Nasza historia z Moncayo zaczyna się w 2020 roku, kiedy to podczas pobytu w Hiszpanii ze względu na pogodę musimy zmienić plany. Rezygnujemy z przejazdu na północ Hiszpanii i wizyty w wymarzonym Paśmie Górskim Picos de Europa. Prognozy pogody bezlitośnie zapowiadają na kolejne dni opady w tamtym rejonie i nie ma sensu żebyśmy tam jechali! Musimy coś wymyślić, coś na zastępstwo. Jesteśmy właśnie na turystycznej trasie samochodowej prowadzącej przez najciekawsze zakątki półpustynnego terenu Bardenas Reales. Podziwiając krajobrazy z kolejnego już punktu widokowego, gdzieś na horyzoncie dostrzegamy piękną górę, z wierzchołkiem w chmurach! Odszukujemy szczyt na mapie, sprawdzamy jego wysokość oraz odległość w jakiej się od niego znajdujmy i podejmujemy jedynie słuszną decyzję! Jedziemy!
Podejście pierwsze
Noc spędzamy już można powiedzieć u stóp Monsayo, w Grisel, na bezpłatnym parkingu dla kamperów. Rano jedziemy do najwyżej położonego miejsca, do którego da się dojechać autem, na parking Haya Seca na wysokość 1565m n.p.m. .Przygotowani na jesienny trekking w górach, wyruszamy na szlak. Od parkingu, gruntową drogą dochodzimy do Albergue Santuario del Moncayo 1600m n.p.m. Od tego miejsca szlak wspina się wąską ścieżką przez las. Wieje silny wiatr, jednak nie jest źle, idziemy przez las, który częściowo chroni nas przed silnymi porywami. Problem zaczyna się, kiedy wychodzimy na otwartą przestrzeń gdzie szlak prowadzi gołoborzem. Wiatr jest teraz tak silny, że momentami aby nie upaść zapieram się kijkami! Jakie jest nasze zdziwienie, kiedy w połowie trasy pojawia się śnieg i oblodzenie, przecież wczoraj zaledwie 30-40 km dalej chodziliśmy w letnich ubraniach! Raczki na buty zostały w aucie, bo zupełnie się nie spodziewaliśmy takiej sytuacji.
Pomimo, iż na głowach mamy czapki, a na dłoniach rękawice marzniemy, lecz nie zniechęca nas to i twardo idziemy do przodu! Na duchu podnoszą nas słowa napotkanych na trasie turystów, którzy schodzą ze szczytu i informują nas, że mamy przed sobą jeszcze tylko ok. 10min podejścia! Walczymy z coraz silniejszymi podmuchami wiatru i bardzo ostrożnie stawiamy każdy krok, bo na ścieżce jest coraz więcej śniegu i lodu. Po ponad 10min. staje wreszcie przed nami mały kamienny kopiec! To musi być tu! Wiatr na szczycie jest jeszcze silniejszy, dodatkowo jesteśmy w chmurze i zupełnie nic nie widzimy. Razem z Rysią chowam się za kamienną budowlą, a Paweł pomimo niesprzyjających warunków robi kilka zdjęć! W końcu daje za wygraną i przysiada koło mnie. Dzielę się z nim moimi spostrzeżeniami, że coś chyba jest nie tak bo wydaje mi się, że teren lekko się unosi w jedną i w druga stronę! Jakoś tak chyba nie dociera to do niego, albo nie chce, żeby to do niego dotarło i odpowiada: „- Nie, nie, to musi być tu, bo przecież Hiszpan mówił, że za 10min będziemy na szczycie! „ . Kiedy schodzimy i robi się cieplej i wiatr jest słabszy Paweł odpala w komórce mapę i informuje mnie, że jednak nie byliśmy na szczycie! I właśnie wtedy obiecujemy Moncayo, że wrócimy za rok i go zdobędziemy!!! (Oczywiście użyliśmy mniej formalnych słów, których nie wypada mi tu przytaczać ). Czyżby Hiszpanie popełnili ten sam błąd co my i również nie osiągnęli szczytu? Nigdy się nie dowiemy, jednak chyba dobrze, że wyszło jak wyszło, warunki mogły zagrażać naszemu zdrowiu, a nawet życiu, gdybyśmy szli dalej! Być może nieświadomie uchroniliśmy się przed nieszczęściem!
Drugie podejście!
Jest 25 września 2021 roku. Mija prawie równo rok od naszej poprzedniej próby wejścia na Moncayo. Tak jak mu obiecaliśmy jesteśmy! Dzisiaj nocowaliśmy w Trasmoz na wyjątkowo ładnym, oczywiście darmowym placu dla kamperów. Muszę przyznać, że władze miasta bardzo się postarały, żeby było miło i wygodnie.
Startujemy dokładnie z tego samego miejsca co poprzednio, jednak tym razem w zdecydowanie lepszych warunkach pogodowych. Jest słonecznie, wiatr nie jest szczególnie uciążliwy! Drogę pamiętamy doskonale, więc nie tracimy czasu na orientacje w terenie. Bez problemu docieramy do budynku restauracji i dalej tak jak ostatnio ścieżką przez las dochodzimy do cyrku San Miguel 1847m n.p.m., zwanego również El Cucharon. Po jego przejściu rozpoczynamy tak jak rok temu odcinek prowadzący gołoborzem, wtedy niebezpieczny teraz bardzo malowniczy. Jest to dość długi i cóż trochę meczący odcinek, ale widoki, które roztaczają się przed nami, wynagradzają trudy podejścia!
Po ponad godzinnym marszu, cały czas pod górę, docieramy na przełęcz, na której stoi kamienny kopiec. Tak to ten sam, pod którym byliśmy 4 października 2020r., za któym chowaliśmy się przed wiatrem, uznając go, za znacznik szczytu Moncayo! Dziś wyraźnie widzimy, że to nie szczyt, ale przełęcz. Robimy tu krótką przerwę i dalej idziemy piękną połoniną. Kiedy przechodzimy obok obelisku z figurą Matki Bożej, stajemy się niechcący świadkami zaręczyn! Tuż po klaszczemy w dłonie razem z kilkoma osobami stojącymi w pobliżu i składamy gratulacje! Uśmiechnięci po kolejnych kilkunastu minutach marszu spełniamy obietnicę! Mamy to!!! Moncayo jest nasz!!! Ogarnia nas ogromna radość i szczęście! Cieszymy się tą chwilą jak dzieci! Nie chcemy i nie lubimy wracać tą samą ścieżką, więc przechodzimy przez szczyt i zgodnie ze szlakiem schodzimy drugą stroną góry. Kamienista ścieżką otacza szczyt odsłaniając przed nami nieznane jeszcze widoki. Do auta wracamy zadowoleni i spełnieni! To było cudowne przeżycie i wspaniała wycieczka!
Pamiętajcie, że w życiu trzeba również umieć spasować! Trzeba mieć pokorę, trzeba umieć pogodzić się z porażką! Czasem trzeba zrezygnować, żeby potem wrócić i porażkę przekuć w zwycięstwo!
Na szlakach często znajdują się miejsca pamięci. Tu napis głosił mniej więcej „Przyjacielu, nigdy o tobie nie zapomnimy”
Informacje praktyczne:
- Moncayo znajduje się pomiędzy miejscowością Soria i Saragossa https://goo.gl/maps/kQ2NTXRP1vhWdchN9
- parking i początek szlaku: Haya Seca: https://maps.app.goo.gl/86gAqLoj9P1MZ3t26 lub 41.795939, -1.822816
- trekking nie wymaga żadnych umiejętności technicznych, ani sprzętu, należy jednak mieć w miarę dobrą kondycję i trochę rozsądku
- należy ze sobą zabrać prowiant oraz napoje, na trasie nie ma punktów gastronomicznych ani schronisk
- koniecznie należy zabrać ciepłą odzież, deszczówkę lub wiatrówkę, na szczycie zawsze jest dużo chłodniej niż na dole, zwłaszcza wiosną, jesienią czy zimą, a poza tym w górach szybko pogoda może ulec zmianie!
- zimą dobrze jest mieć ze sobą raczki
- należy również pamiętać, że w czasie mgły lub gdy idziemy w chmurze łatwo zgubić szlak, a także ulec wychłodzeniu
Będąc w okolicy warto wybrać się na wycieczkę samochodową po niezwykle urokliwych średniowiecznych, hiszpańskich wioskach! http://podrozedlakazdego.pl/samochodem-w-podroz-do-sredniowiecza-nic-prostszego-najpiekniejszych-wioski-okolic-sorii/
Darmowe place noclegowe dla osób podróżujących kamperami.
Szukając noclegu w większości korzystamy z darmowej aplikacji park4night. Poniżej linki do miejsc, na których spędziliśmy noc w naszym kamperze. Są ładnie położone i zrobicie tu darmowy serwis (uzupełnicie wodę, wyczyścicie toaletę i opróżnicie szarą wodę) Każde z tych miejsc sąsiaduje z ładnym, maleńkim miasteczkiem, każde z nich polecam na poranny lub popołudniowy krótki spacerek.
- Spokojny Grisel : https://park4night.com/fr/lieu/95699/aire-camping-car-stationnement-gratuit/grisel-19-calle-portilla/spain/aragon#.Y0Q-SXZBzIU
- Genialny Trasmoz : https://park4night.com/fr/lieu/233947/aire-camping-car-stationnement-gratuit/trasmoz-2-edificio-diseminados/spain/zaragoza#.Y0Q_KHZBzIU
Trasmoz
.Trasmoz spacerkiem po okolicy.
Grisel