19 – 21 maja 2019 rok
Na termalne baseny, na łono natury i w góry, na serbską piramidę, na herbatę o uzdrawiających mocach, na zniewalająco pyszne sery i na spacery – w Sokobanji każdy znajdzie coś dla siebie.
Do Sokobanji docieramy późnym wieczorem, szybko załatwiamy sprawy meldunkowe i z ogromną ciekawością idziemy zobaczyć gdzie właściwie trafiliśmy! Jutro planujemy wejść na serbską piramidę, położoną blisko uzdrowiska i dlatego tu nocujemy. Miasto położone jest 30 km od autostrady biegnącej przez Serbię, niecałe 60 km od popularnej turystycznie miejscowości Nisz.
Jest już ciemno kiedy idziemy rozwalającym się chodnikiem. Gdzieniegdzie ciemność rozświetla mdłe światło żarówek przypominające mi czasy mojego dzieciństwa i te uliczne chodniki za komuny. Wreszcie stajemy, przed mocno rozświetlonym ulicznymi latarniami szerokim deptakiem. Już wiemy, że dobrze trafiliśmy, znajdujemy się w głównej części miasta. Oboje jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni wyglądem uzdrowiska! Idziemy nieśpiesznie deptakiem, rozglądamy się i cóż tu dużo mówić, jest ładnie, przypadkiem odkryliśmy całkiem fajną miejscówkę. Idziemy dalej i mijamy szumiącą fontannę, podświetloną kolorowymi światełkami, domy zdrojowe i park, w którym stoi budynek tureckich łaźni. Spod ogromnych kasztanów, rosnących przy deptaku, dochodzi nas gwar z licznych kawiarnianych ogródków, które skryły się pod ich kwitnącymi gałęziami. Teraz jest tu dość tłoczno.
Kiedy przychodzimy tu następnego dnia kawiarniane stoliki stoją prawie puste. Jak to na Bałkanach, życie zaczyna się tu dopiero późnym popołudniem. Kiedy w jednej z restauracji zmagamy się z zamówiona pizzą i jednocześnie obserwujemy z za szyb ludzi spacerujących w tę i z powrotem po deptaku, nagle po okolicy rozlega się dziwny dźwięk! To dudy, tłumek ludzi zbiera się wkoło grajka. Płacimy rachunek, każemy spakować do pudełka resztę pizzy i również idziemy z bliska pooglądać i posłuchać dudziarza. Obowiązkowo robimy sobie z nim zdjęcie!
Ta niewielka, sympatyczna miejscowość ma statut uzdrowiska i jest najpopularniejszym kurortem w Serbii. Położona jest na wysokości 400 m.n.p.m. Czyste powietrze i specyficzny klimat przyczyniły się do powstania tutaj specjalistycznego szpitala, leczącego choroby płuc. Posiada sześć źródeł termalnych i zdecydowanie skradło nasze serca!
Turecka łaźnia (hamam) pochodzi z XV w. Została odnowiona w XIX w. i jako jedna z nielicznych tego typu łaźni w Serbii, jest otwarta i oferuje swoje usługi relaksacyjne. Znajduje się tutaj sauna, można zażyć kąpieli w tureckiej wannie, w ofercie są inhalacje itp. W określonych godzinach istnieje możliwość jej zwiedzania.
|
Wodospady, ruiny i relaks!
Odsłaniam żaluzje, spoglądam na miasteczko i otaczające je zielone wzgórza – właśnie tam dziś jedziemy! Zapach zaparzonej porannej kawy, rozchodzi się po całym apartamencie. Kupiona w Serbii, w małej, prywatnej palarni kawy w miasteczku Novi Pazar, ma wyjątkowy aromat i smak! Na śniadanie oczywiście serbskie specjały czyli sery. Nabyliśmy je dzień wcześniej w małym sklepiku, niedaleko głównego deptaka w uzdrowisku. Smakują wyśmienicie! Będąc w Serbii musicie koniecznie spróbować tutejszych serów, a w sklepiku kupicie nie tylko sery, ale również eco dżemy, soki i nalewki. My uwielbiamy lekko słonawy mladi kajmak i ser, który bije na głowę wszystkie inne, czyli serbski biały ser z ostrą kiszoną papryką – niebo w gębie!
Zdecydowanie poranek zapowiada piękny dzień!
Wodospad Ripaljka
Dojazd do wodospadu zajmuje nam tylko chwilę, bo to zaledwie 2 km od Sokobanji. Droga jest asfaltowa i jest dobrze oznaczona. Na miejscu jest parking i stragany z pamiątkami oraz produktami eco. Można tu kupić miód o różnych smakach, różne ziołowe mieszanki oraz Rtanski Caj. Jeśli lubicie spędzać czas na łonie natury, spacery lub pikniki to koniecznie odwiedźcie to miejsce! Teren w sąsiedztwie wodospadu jest dobrze do tego przygotowany.
Wodospad ze swoimi 17 metrami wysokości, jest jednym z największych w Serbii. Przestrzeń na którym się znajduje jest chronionym obszarem przyrodniczym.
Do wodospadu prowadzi nas ścieżka spacerowa, Ryśka jest zachwycona, ponieważ co chwilę wchodzi do wody. Ludzi jest tu chwilowo niewielu, panuje cisza i spokój. Wodospad jest rzeczywiście wysoki i robi wrażenie. Oglądamy go z góry i z dołu, a potem idziemy dalej wąską ścieżką, troszkę głębiej w las w poszukiwaniu kościółka zaznaczonego na mapie. Kościółka nie znajdujemy jednak przypadkiem docieramy do dziwnych budynków. Czyżby zaplecze szpitala? Jedno jest pewne czas dawno się tu zatrzymał, czujemy się jakby przeniesiono nas w inną epokę, w czasy naszego dzieciństwa, komunistyczne.
Stari Grad – Soko Grad
Kolejne miejsce, które naprawdę warto zobaczyć i po którym warto pospacerować to położone na skale, nad kanionem rzeki Morawica ruiny Twierdzy Sokograd. Z Sokobanji niecałe 1,5 km dojeżdżamy autem do miejsca zwanego Lepterija. Jest tutaj parking i jest restauracja. Droga jest oznaczona, my mamy jednak problem z jej znalezieniem. Ratuje nas kobieta, która sprzedaje własnoręcznie robione pamiątki. Wskazuje nam właściwą ścieżkę i dodatkowo opowiada o miejscu, do którego można dojść drugą ścieżką. Z tego co zrozumieliśmy są tam na skałach, naturalnie uformowane wizerunki świętych. Pomimo szczerych chęci ani ja, ani Paweł nie dostrzegamy tam niczego i nie idziemy tam. Kupuję jeszcze od kobiety magnez na lodówkę w kształcie serca, bo właśnie takie przedmioty, które ktoś samodzielnie wykonał są dla mnie najwartościowsze i ruszamy dalej.
Twierdza pochodzi z przełomu XIII i XIV w. a została wybudowana na fundamentach umocnienia rzymskiego. Niestety zachowały się jedynie fragmenty murów oraz dwóch wież, ale warto tu przyjść, bo już sama ścieżka, nieco wymagająca, prowadząca do ruin jest atrakcyjna. Widoki z murów wynagradzają trud wspinaczki.
Wracamy na parking, Paweł zostaje w aucie, a ja idę jeszcze szybciutko zwiedzić kościółek stojący na wzniesieniu w sąsiedztwie parkingu. Wnętrze jest surowe, a w środku można kupić pamiątki o treści religijnej.
Termy
Po Sokogradzie fizycznie mamy już dość zwiedzania, nogi bolą nas co raz bardziej. Wczorajszy zbieg – ucieczka przed burzą – z serbskiej piramidy daje o sobie znać. Bolą nas mięśnie, o których istnieniu dotąd nie wiedzieliśmy. Pomimo, że jest jeszcze sporo miejsc wartych odwiedzenia, nie damy już rady, nawet Ryśka jest zmęczona. Wpadamy na chwilę na kwaterę po ręczniki, stroje kąpielowe, książki i lądujemy w „Wellness i spa centar Soko Terme”. Na zmianę to pływamy, to relaksujemy się w promieniach słońca, popijając pyszną serbską kawę, którą kelner przynosi nam nad brzeg basenu – takie to miłe!
W obiekcie są trzy baseny o różnej temperaturze wody. Dwa wewnętrzne, z czego jeden jest połączony z basenem na zewnątrz. Nie myślcie sobie jednak, że jest tu luksusowo! Wnętrza są dość ciekawe, dekorowane na styl rzymski, baseny przyjemne, na zewnątrz ładne leżaczki, parasolki ale…przebieralnie i prysznice znacznie odbiegają od polskich standardów. Myślę, że wielu po wejściu opuściłoby to miejsce. Już samo otrzymanie kłódki i kluczyka do szafki było problemem. Pani poprosiła nas o wpłatę kaucji. Niestety gotówki ni posiadaliśmy, ale szczęśliwie udało nam się ją wyprosić o zamknięcie do szafki, w zamian za pozostawienie paszportów!
W wielkim skrócie:
Jeśli zdecydujecie się spędzić dzień lub kilka w Sokobanji to koniecznie musicie:
- Wybrać się na wycieczkę do Sokogradu
- Udać się do wodospadu Ripaljka i pospacerować po trenie wokół wodospadu.
- Zwiedzić Turecką Łaźnię i zakosztować kąpieli.
- Zrelaksować się w sokobańskich Termach
- Spróbować serbskich serów
- Wybrać się na wycieczkę do położonej 20 km od Sokobanji wsi Rtanj, skąd oznakowanym szlakiem można wejść na serbską piramidę lub potraktować tę trasę jako malowniczą, samochodową wycieczkę po serbskiej wsi.
Serbska wieś:
Noclegi bez problemu znajdziecie na booking.com. My pierwszą noc spędziliśmy w centrum, a potem u dwóch bardzo miłych sióstr: https://www.facebook.com/apartmani.simic.sokobanja/. Koszt to ok. 20 euro za 2os. i psa w apartamencie.