„Tak, na to wygląda. Odbiło ci, zbzikowałaś, dostałaś fioła. Ale coś ci powiem w sekrecie. Tylko wariaci są coś warci.” Alicja z Krainy Czarów
Ruchliwa i szybka jak Merkury. W wielu językach właśnie od imienia tego rzymskiego boga handlu pochodzi jej nazwa. W Azji bogacze mieli nią w domach wypełnione wanny, bawiąc się leżeniem na niej. Miała szerokie zastosowanie w medycynie i różnych gałęziach przemysłu.
Co ma z nią wspólnego Szalony Kapelusznik z „Alicji w Krainie Czarów”? Dawno, dawno temu używano jej podczas wyrobu filcowych kapeluszy. Niestety osoby narażone na długotrwały z nią kontakt, doznają poważnych zaburzeń neurologicznych. Drgawki, dekoncentracja, patologiczna nieśmiałość, niewyraźna mowa czasem depresja, a nawet zgon! Nazywano te objawy szaleństwem! W Anglii powstało nawet powiedzenie „mad as a hatter” – „szalony jak kapelusznik”
Rudarski muzej Antonijev Rov
Budynek muzeum.
Na ogół mówią i piszą, że Idrija słynie z trzech rzeczy: žlikrofi , koronek i rtęci. Kobiety z Idriji zajmowały się pierwszymi dwoma od stuleci, mężczyźni schodzili do podziemi, by wydobyć tę ostatnią, czyniąc Idriję jednym z najbogatszych miast w średniowiecznej Europie. Rzadko kto jednak wspomina, że Idrija słynęła również z największej ilości wdów!
Droga z okolic Vipavy gdzie nocowaliśmy, do Idriji to niecałe 40 km, ale nauczeni doświadczeniem ze słoweńskich dróg, wyruszyliśmy wcześniej. Jedziemy przez górzysty teren. Droga obfituje tu nie tylko w cudowne widoki, ale również w zakręty, mniejsze lub większe. Raz wiedzie pod górę, by za chwilę stromo opadać w dół. Jazda idzie Pawłowi całkiem sprawnie i docieramy do Idriji, godzinę przed otwarciem Kopalni Rtęci, którą mamy w planach zwiedzić.
Jest jeszcze poza sezonem turystycznym, bezproblemowo znajdujemy miejsce parkingowe, w cieniu. Adela z nami do kopalni iść nie może. Zostaje w samochodzie. Orientujemy się w terenie, sprawdzamy dokładnie godziny zwiedzania i idziemy na krótki spacer uliczkami miasteczka.
Idrija to jedno z nielicznych miejsc na świecie, gdzie rtęć naturalnie występuje i w postaci ciekłej i stałej, jako cynober. Z tego powodu jest to miasto z wielowiekowymi tradycjami górniczymi. W zabudowie miasta dostrzeżemy dawne domy górników, można by napisać „familoki”. Największym obecnym skarbem miasta, jest zamknięta w 1995 roku kopalnia rtęci, obecnie udostępniona do zwiedzania. W roku 2012 została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Idrija słynie również z rękodzieła. Żony górników, chcąc podreperować domowy budżet, zajmowały się wyrobem koronek. Tradycja ta przetrwała do dziś, jest tu nawet szkoła koronkarstwa.
Zwiedzamy kopalnię, hutę i jesteśmy coraz bardziej głodni. Uruchamiam aplikację w telefonie i spośród wielu punktów gastronomicznych, wybieram tę z dobrymi opiniami i oznakowaną jako niedrogą. Jest tu zadaszony taras i Adela wchodzi razem z nami.
Tradycyjne žlikrofi
W menu dla ułatwienia umieszczono zdjęcia. Nie mamy problemu z wyborem dań. Dostrzegamy coś w rodzaju naszych pierożków, nazywają się žlikrofi. W restauracji jest umieszczona informacja, że od 2002 r. mają one status produktu regionalnego. Przygotowywane są z ciasta z mąki, wody, oleju i jajek. Głównym składnikiem nadzienia są ziemniaki. Podawane są z różnymi sosami. Mają charakterystyczny kształt kapelusza Napoleona. Niestety wersji wegetariańskiej, w tej restauracji brak. Paweł próbuje tego regionalnego przysmaku, a że porcja jest ogromna, Adela też ma okazję spróbować słoweńskiego dania.
Kopalnia Rtęci w Idrii
W 2012 roku kopalnia w Idrii razem z kopalnią w hiszpańskim Almaden została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Kupujemy bilety i zostajemy skierowani do pomieszczenia, w którym kiedyś odbywały się odprawy górników. Wisi tu tablica ze znaczkami identyfikacyjnymi poszczególnych górników oraz stare zdjęcia. W sumie jest nas sześć osób. Ja, Paweł i jakaś rodzina z Węgier. Siedzimy i oglądamy film opowiadający dzieje miasta i jego mieszkańców, nierozerwalnie związane z kopalnią. Film pokazuje również metody wydobycia oraz pozyskiwania rtęci z rudy. Na uszach mamy słuchawki i wszystko rozumiemy, bo lektor mówi po Polsku.
Trójwymiarowy model tuneli!
Projekcja skończona, przechodzimy do pomieszczenia, gdzie wybieramy dla siebie, odpowiednich rozmiarów kurtki ochronne oraz kaski. Jesteśmy gotowi. Otwierają się drzwi i wkraczamy do podziemnego świata. Założenie trasy turystycznej jest takie, aby pokazać 500 lat historii kopalni oraz różne rodzaje złóż rtęci. I rzeczywiście jest to dobrze pokazane.
Wejście do kopalni.
Idziemy wąskim, słabo oświetlonym chodnikiem. Na jednym z odcinków trasy obserwujemy jak zmieniała się technika budowy chodników na przestrzeni lat. Oglądamy inscenizację z manekinów, ze sprzętem górniczym . Scenki przestawiają metody wydobycia na przełomie wieków. W jednym z bocznych tuneli przewodnik wykonuje pokazowy strzał, taki słaby. Huknęło i zakurzyło się, przy prawdziwym podobno było totalne zapylenie. Niewiarygodne, że górnicy do lat 80 poprzedniego wieku, pracowali bez masek. W konsekwencji większość umierała, nie ukończywszy 40 lat. Zatrucie rtęcią powoduje objawy neurologiczne i często śmierć. Właśnie dlatego, Idrija słynęła również z największej ilości wdów.
Oglądamy zachowane do dziś, oryginalne szyby górnicze, słuchając historii o ciężkim losie górników. Pracowali ponad siły, dostawali niewielkie pensje. Wyjścia jednak nie było. W okolicy była to jedyna możliwość zarobienia pieniędzy. Niestety, jak to zwykle bywa większość ogromnego zysku ze sprzedaży rtęci, trafiała poza Idriję, w ręce władzy. Górnicy żyli w ciasnych mieszkaniach i w biedzie.
Schodzimy w skupieniu – żeby się nie poślizgnąć – po drewnianych schodach, coraz głębiej i głębiej, gdy nagle słyszę podekscytowany głos Pawła – „ Zobacz, zobacz!!!…jest!!!…widzę!!!…chodź!!!…tu zobacz, w tej szczelinie!!!” Widzimy rtęć w stanie płynnym! Przycupnęła sobie na skale, gotowa do wydobycia! Oczywiście odsłonięty fragment skały jest zabezpieczony przed turystami. Zwiedzamy jeszcze kopalnianą kaplicę i wychodzimy na zewnątrz. Tu przewodnik pokazuje nam rudę cynobru z dużą zawartością rtęci, jest naprawdę ciężka!
Jak się przypatrzycie, zobaczycie krople rtęci.
Przy zakupie biletu do kopalni, pani kasjerka udzieliła nam informacji, że warto dokupić w pakiecie bilet do Topielnicy. Nie bardzo wiemy, co to jest ta Topielnica, ale kupujemy bilety i udajemy się we wskazanym kierunku.
Topielnica, czyli huta.
Nie mamy już czasu na spacer, jedziemy autem. Zwiedzanie huty nie było planowane i już wiemy, że z dalszymi planami na dziś łatwo nie będzie.
Ówczesna huta dziś pełni rolę muzeum. Wchodzimy do pierwszej sali i z zadowoleniem patrzymy na siebie. Znajdujemy tu odpowiedź na nurtujące nas od trzech godzin pytanie: „ Do czego wykorzystywano rtęć”. Oczywista oczywistość, że do produkcji termometrów, baterii…coś tam jeszcze po głowie się błąka…
Tu jest wszystko pokazane, łącznie z wykresami, w jakich latach rtęć była „najpopularniejsza”. Wciskamy guziki modeli różnych urządzeń, oglądamy na monitorach projekcje. Są zdjęcia, w gablotach produkty, w których znajdziemy rtęć, lub do wytworzenia których była wykorzystywana. Zafascynowani przechodzimy do drugiej sali.
Druga część wystawy poświęcona jest w większości tutejszej kopalni. Panuje tu półmrok. Na jednej ze ścian wisi olbrzymi ekran, na ekranie film o paleniu w piecu…żartuję! Film pozwala zrozumieć proces pozyskiwania rtęci z rudy oraz pokazuje zmiany, które przez lata zachodziły w budowie pieców.
Wychodzimy i zostajemy zaproszeni przez przewodnika do windy. Rozpoczynamy zwiedzanie kruszarni. Z ogromną ciekawością oglądamy wielkie maszyny do kruszenia rudy, zsypy i taśmociągi, wsłuchujemy się w opowieść przewodnika. Niestety specjalistyczne słownictwo dotyczące procesów technologicznych, podczas wydobycia rudy, jej przetwarzania i pozyskiwania rtęci, w języku angielski jest dla nas w większości niezrozumiałe. Jednak oglądając maszyny na żywo, większość rozumiemy bez słów! Ogólnie przewodnik, jak i my jesteśmy zadowoleni! Żegnamy miłego pana. Idąc do auta, oglądamy jeszcze piec, który znajduje się naprzeciwko kruszarni. Czasy świetności ma za sobą, ale robi ogromne wrażenie!
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
Kopalnia czyli Rudarski muzej Antonijev Rov znajduje się na:
Kosovelova ulica, 5280 Idrija, GPS: 45.999652, 14.022523
Topilnica Hg – Center za upravljanje z dediščino živega srebra Idrija
Bazoviška ulica 2, Idrija, GPS: 46.002484, 14.024753
Ceny biletów:
Dobrze i w rozsądnych cenach zjecie w:
Gostlina Kos, Tomšičeva ulica 4, 5280 Idrija, SłoweniaGPS: 46.003080, 14.027813
Słowenia należy zarówno do Unii Europejskiej jak i do Strefy Schengen.
Obowiązująca waluta to euro.
Zarówno w kopalni jak i w hucie zapłacicie kartą.
Planując wizytę w Idriji koniecznie zarezerwujcie sobie dodatkowe ok. 2-3 godziny. Pojedźcie w okolice Cerkna zobaczyć jedyny w swoim rodzaju Sekretny Szpital Partyzantów .