Bośnia i Hercegowina, NP Una cz.II Strbacki Buk, Kulen Vakuf i dwie twierdze!

               Dawno, dawno temu zmęczeni walką, zobojętniali na otaczający ich świat, rzymscy legioniści dotarli do brzegów Uny. Głęboko poruszyła ich otaczająca sceneria, byli oszołomieni szmaragdowo-zieloną wodą oraz baśniowymi wodospadami. Nigdy do tej pory nie widzieli czegoś równie pięknego. Jeden z nich zafascynowany tym, co zobaczył, wykrzyknął „ – Una! „ (w łacinie oznacza jeden, jedyna) i w tym jednym słowie zawarł całe jej piękno, jednocześnie nadając rzece nazwę!

 

Park Narodowy Una

            Są na Bałkanach miejsca bardziej spektakularne, są piękne rzeki i góry. Ale kiedy trafia się w takie miejsca jak Park Narodowy Una, życie codzienne staje się odległą galaktyką. Czas zaczyna płynąć znacznie wolniej, a my bezwolnie zatapiamy się, w tutejszy krajobraz gdzie piękno natury splata się z brzydotą powojennych ruin.

 

               Opuszczamy Jeziora Plitwickie i po 75 km, późnym popołudniem, wjeżdżamy na teren kempingu Lav. Jest on położonym na uboczu miejscowości Kulen Vakuf. Sprawia wrażenie, nieczynnego, ale jest pięknie. Dookoła góry, a jedną z granic kempingu, wyznacza rzeka Una. Stoimy zauroczeni otoczeniem. Z tego zachwytu wyrywa nas głos właścicielki, po chwili widzimy podążającego za nią właściciela. Kemping jest czynny, zostajemy. Parkujemy auto przy jedynym słupku elektrycznym i nie wiedzieć kiedy siedzimy z nimi pod wiatą, w ręku dzierżąc szklaneczki z lokalnym piwem. Posypał się nasz plan na spokojny wieczór, jednak warto było zostać i posłuchać opowieści, które serwował nam właściciel.

 

 

         Poranek wita nas nieco rześkim powietrzem i nieco pochmurnym niebem. Mgła wisi nisko nad rzeką. Nic jednak nie jest w stanie popsuć nam nastroju, kiedy poranną kawę pijemy w tak pięknych okolicznościach przyrody.

 

Wodospad Strbacki buk.

            Wyruszamy po śniadaniu i po kilku kilometrach, w miarę przyzwoitej drogi, skręcamy w drogę polną. Mamy nią do pokonania 8 km. Prawie całą trasę jedziemy kanionem Uny. Próbowaliśmy tu dojechać już dzień wcześniej, bo wydawało nam się, iż przy wodospadzie, znajduje się miejsce kempingowe. Niestety próba skończyła się niepowodzeniem. Drogę tarasował traktor, z przyczepą gnoju i przebitą oponą. Mieliśmy jednak dzięki temu okazje, wymienić kilka zdań z sympatycznymi rodakami. Stali po drugiej stronie traktora, nie mogąc wyjechać, a Pawełek zauroczył się pewnym autem.

 

 

 

            Miejsce wydaje się pośrodku niczego. Dookoła góry, w krzakach w sąsiedztwie parkingu ruiny domów. Jedno co jest pewne, jest pięknie! Na miejscu jest bezpłatny parking, zorganizowany częściowo na łące, częściowo na piaszczystym placu. Są tu sklepiki z pamiątkami i lokalnymi wyrobami. Ceny niestety nie dla nas. Śmieję się do Pawła, że „dla niemieckich turystów”. Jest toaleta i punkt gastronomiczny. Wstęp na teren parku jest płatny 6 MK (konvertibilna marka), czyli ok. 12 zł od osoby.

 

             Już z parkingu słyszymy szum wody. Przed nami drewniana, kameralna ścieżka.Opada ona w dół niewielkiego zbocza, w kierunku rzeki. Schodzimy nią i jesteśmy urzeczeni widokiem. Wodospad jest ogromny, woda burzy się i kotłuje. Drewniane tarasy widokowe i ścieżka wplatają się idealnie w klimat miejsca. Rzeka ma cudowny kolor, rozpędzona uderza w głazy i dalej toczy wody w górskim kanionie.

 

 

 

        Jest to najwyższy wodospad w parku, ma 24,5m wysokości. Uważany za główną atrakcję i najbardziej spektakularny. My mamy mieszane uczucia, trudno nam zdecydować, który jest ładniejszy.  Martin Brod wydaje się równie piękny i imponujący.

Posłuchajcie szumu wody, zobaczcie mgiełkę z kropel wody, unoszącą się nad wodospadem! Krótka relacja filmowa!!!

 

 

         W sezonie na rzece Una organizowane są spływy pontonowe. Największą ich atrakcją jest pokonanie jednego z progu wodospadu Strbacki buk. Paweł zapowiedział, że wróci tu, aby to przeżyć. Ja pozostanę wtedy na brzegu i uwiecznię jego spływ na fotografii, ta atrakcja jest zdecydowanie nie dla mnie !

 

           Rzucamy monetą, bo nie możemy się zdecydować, którą drogą pojechać dalej. Padło na lekko off-roadową, kamienistą drogę przez Park Narodowy Una. Miejscowi odradzali nam tę opcję, że nie przejezdna, że mogą być problemy. Srebrna Strzała bezproblemowo pokonuje strome kamieniste podjazdy! My mamy ogromną frajdę z przejażdżki, mijamy ukryte w zaroślach ruiny gospodarstw, stare wodopoje dla zwierząt i cudną wiosenną przyrodę. Dojeżdżamy do miasteczka Ripac, tu jemy pyszną pizzę https://www.facebook.com/Restoran-Tale-Ripa%C4%8D-282105228524831/. Najedzeni odnajdujemy drogę nad Unę. Krótka przechadzka brzegiem rzeki, kilka fotografii uwieczniających kaskadę „Dvoslap” i wyruszamy na spotkanie z Martin Brod

 

 

 

 

Kulen Vakuf

           Miejscowość Kulen Vakuf polecamy jako doskonały punkt wypadowy, do zwiedzania Parku Narodowego Una. Miasto jest dość mocno wyludnione. Wygląda dość przygnębiająco z pustymi witrynami sklepów i opuszczonymi domami. Może latem, kiedy ulice zapełnią się turystami, Uną popłyną pontony, będzie tu weselej i ładniej.

Jest tu w miarę dobrze zaopatrzony sklep, a na brzegu rzeki restauracja i przystanie pontonowe. Znajdują się tu dwa kempingi, można tu wynająć pokój lub apartament. Widać, że powoli życie zaczyna tu wracać.

Dwie twierdze.

 

           Z jednej strony nad miastem góruje twierdza Ostrovica, widać ją było z kempingu. Można do niej, dostać się autem. Pawełek jednak trochę przesadza z podjazdem i mamy problem z wyjazdem. Srebrna Strzała wychodzi na szczęście z opresji bez szwanku!

         Z drugiej strony, mocno nagryziony zębem czasu zamek Havala. Tu wspinamy się, stromą  ścieżką, pośród łąk i kwitnących drzew owocowych. Mijamy małe skupiska muzułmańskich nagrobków. Jesteśmy zdziwieni, gdyż są porozrzucane to tu to tam, bez składu i ładu.


Z obu tych miejsc jest piękny widok na miasto, przepływającą przez nie Unę i góry.

              Ślady po wojnie domowej w regionie, widać na każdym kroku. Jest to dla nas dość egzotyczne. Wyludnione wioski, ruiny, tablice pamiątkowe, wysadzony most w rzece. Wszystko to takie niecodzienne, obce. Wieczorami przy piwie pytamy właścicieli o miejsca szczególnie nas intrygujące, pokazujemy zdjęcia tablic, które odnaleźliśmy. Zawsze słyszymy to samo. Krótka, dość lakoniczna odpowiedź wyjaśniająca zdarzenie i dodatkowo formułka: „Sada nema problema, nema kryminal, svi sada žive zajedno, muslimani, katolici, Srbi, Hrvatski. ”

 

Informacje praktyczne:

  • Bośnia i Hercegowina to państwo z poza Unii Europejskiej. Obowiązkowo należy posiadać zieloną kartę samochodu oraz paszport

 

  • waluta Bośni i Hercegowiny to marka konvertibilna, 1MK to ok. 2 zł. W większości miejsc można zapłacić w euro, trzeba liczyć się jednak z tym, że resztę dostaniemy w walucie miejscowej.
  • raj dla miłośników łowienia pstrągów, znajdują się tu strefy połowów, dokładne informacje, mapy stref, są dostępne w punktach informacji turystycznej

 

 

Ceny za apartament od 20 euro za noc.

 

2 myśli na temat “Bośnia i Hercegowina, NP Una cz.II Strbacki Buk, Kulen Vakuf i dwie twierdze!

  1. Dzień dobry .Bardzo ciekawa relacja .W tym roku w lipcu meldujemy się w Kulen Vakuf .Jest tu parę ciekawostek. Trochę martwią mnie jako sapera oznaczenia pól minowych .:) Cieszy mnie tez to ,ze jesteśmy krajanami ,ja mieszkam w Wałbrzychu. Pozdrawiam, Sławek

Dodaj komentarz