Czarnogóra i malownicze Jezioro Szkoderskie

Woda, góry, niezapomniane krajobrazy i nieodnalezione pelikany…

Leży na granicy dwóch państw. Jest największym akwenem śródlądowym Półwyspu Bałkańskiego. Zasilane przez przepływające rzeki krasowe m.in. Moraca, Karatuna, Rijeka Crnojevica.  Charakterystyczne są dla niego duże wahania poziomu wody, a tym samym powierzchni od ok. 390km2 do ok. 530km2. Z Adriatykiem łączy je rzeka Bojana. Zimą staje się ostoją dla ptaków migrujących z północnej części kontynentu, a nawet z Syberii Zachodniej.  Spotkać tu można pelikany! Duża jego część stanowi Park Narodowy.

Panie i Panowie  w roli głównej zachwycające Jezioro Szkoderskie!

 

Jezioro Szkoderskie w naszych wycieczkowych planach pojawiło się w 2016r, lecz dopiero rok później doczekało się realizacji.

Wyruszamy z Boki Kotorskiej. Zahaczamy po drodze o Mauzoleum Niegosza,  potem przejeżdżamy przez  Cetynię, gdzie kupujemy przepyszne burki i cudownie smaczny chleb domowej produkcji. Dalej kierujemy się drogą nr M2.3 na Podgoricę. W miejscowości Donji Ulici skręcamy w prawo i po kilku kilometrach zaczynamy wątpić w słuszność naszej decyzji. Okolice są przepiękne i fascynujące, droga jest wąska i wygląda jakby miała za chwilę się skończyć.

 

 

Mijamy malownicze wioski, aż docieramy do miejscowości Rijeka Crnojevica. Jest pięknie, nie spodziewaliśmy się! Można stąd wykupić sobie rejs po rzece, która meandruje wśród gór, by finalnie wpłynąć do jeziora.  Nie do końca jednak wiemy, czy jedziemy w dobrym kierunku.

 

 

Próbujemy się dostać w jedno wyjątkowe miejsce. Postój, trochę się sprzeczamy i jedziemy dalej.     Po jakichś 3 km osiągamy nasz cel – poboczny – lecz jakże piękny! Bajkowy widok na zakole rzeki Crnojewicy jest przed nami! Będąc w okolicy koniecznie trzeba tu przyjechać!!!

 

 

Mylimy drogę i nadrabiając kilometrów, jedziemy przez Podgoricę do Virpazaru. Jest to miejscowość skąd wypływają łodzie wycieczkowe. Zaczyna się tu również malownicza droga brzegiem jeziora. Zaraz po wjeździe zauważamy parking, znajdziecie go bez problemu. Po sezonie jest darmowy. W miejscowości od razu dopadają nas „lokalni przedsiębiorcy”, oferujący wycieczkowe rejsy łodzią po jeziorze. Rozkładają przed nami mapy i opowiadają o zaletach ich ofert. Różnią się one przede wszystkim długością rejsu. Podczas kilkugodzinnej  wycieczki, dodatkowo można skorzystać z plaży i zażyć kąpieli oraz zwiedzić niektóre wyspy. Nam nie zależało na 8 godzinnym spędzeniu czasu na wodzie.

 

 

Jako osoby nie lubiące przepłacać wybieramy jedną z najtańszych ofert. Nie lubię takich ulicznych transakcji. Ustalam z Pawłem, że zapłacimy dopiero, gdy zobaczymy czym  popłyniemy: – „Może to jakaś dziurawa, mała skorupa? Może się będę bała na nią wejść? Nie oddadzą nam pieniędzy! Co wtedy?” – Dziewczyna, z którą się dogadaliśmy jest ogromnie zdziwiona, że nie chcę jej zapłacić przed obejrzeniem łodzi! Nie stwarza jednak problemów. Zbiera się nas mała grupka i wyruszamy na przystań. Łódź wygląda porządnie, sternik wzbudza zaufanie. Na pokładzie Polacy czyli my, Niemcy i Ukraińcy.

 

 

Rejs jest niesamowity, najpierw płyniemy wąskim kanałem, wśród wysokiej roślinności. Ludzie           z mijających nas jednostek machają na powitanie – odmachujemy. Po kilku minutach wreszcie wypływamy na jezioro. Naszym oczom ukazuje się bajkowy krajobraz. Góry otulają taflę jeziora,     na powierzchni wody unosi się roślinność. Błękit wody, zieleń liści i do tego ogromna ilość ptactwa, porozrzucane po jeziorze wysepki. Jak w bajce i tylko pelikanów brak!

 

 

 

Kolejny nasz zaplanowany cel to przejazd drogą biegnącą brzegiem jeziora. Kiedy pytaliśmy o nią naszego „kapitana” powiedział, że jest niebezpieczna, generalnie odradzał…jak odradzał, to tym bardziej pojechaliśmy! Zdecydowanie polecamy! Oczywiście droga jest wąska, kręta, miejscami na jedno auto. Przy drodze są jednak „zatoczki” gdzie można zjechać i przepuścić jadące z naprzeciwka auto. Widoki są niezapomniane! Na przejazd do przełęczy Stegvas  należy przeznaczyć ok. 2 godz. (z postojami na na robienie zdjęć).

 

 

 

Z przełęczy zjeżdżamy do miejscowości Vladimir i dalej w kierunku Ulicij. Na wyspie Ada Bojana odnaleźliśmy kemping polecany nam wcześniej przez Węgrów – napiszę tylko, że nie napiszę: polecam!

Wycieczkę nad jezioro, można połączyć ze zwiedzaniem malowniczego Petrovac na Moru oddalonego od Virpazaru zaledwie o 25km lub Stari Bar leżącego niecałe 30km dalej.

 

Dodaj komentarz