Trekking kapitalną ścieżką przez zachwycający, hiszpański kanion Caminito del Rey.

Hiszpania, 14-15 października 2020 rok 
 

Caminito del Rey – Droga Króla

 
 
         Prawie 8 kilometrowa trasa, zbudowana z drewnianych kładek, zawieszona na skale ciasnego wąwozu Desfiladero de los Gaitanes na prawie stu metrach. W ostatnich latach stała się jedną z największych i najpopularniejszych atrakcji Andaluzji. Ogłoszona najgorętszą atrakcją roku 2015 przez Lonely Planet, odznaczona nagrodą Europa Nostra. 
 
(Europa Nostra – europejska federacja stowarzyszeń na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego Europy. Od 1978 Europa Nostra wręcza nagrody za utrzymywanie i restaurację obiektów kulturowych w krajach europejskich. ) Wikipedia
 

Raz kozie śmierć!

     
              Jest wczesny poranek, a my stoimy w tłumie ludzi i czekamy w kolejce do wejścia na jedną z najpopularniejszych atrakcji w Andaluzji. Rozpieszczani codziennym hiszpańskim słońcem dziś marzniemy, bo niestety nie przewidzieliśmy, że tu w wąwozie, o poranku jest jeszcze chłodno. Trochę to potrwa zanim słońce wzniesie się ponad wysokie skały i sprawi, że powietrze zrobi się ciepłe. Ja dodatkowo trochę się boję, że będę się bać podczas dzisiejszego spaceru! Czytałam ostrzeżenia, żeby osoby z lękiem wysokości nie podejmowały próby przejścia Caminito del Rey, ale co tam raz kozie śmierć!   
 
        Kiedy tak stoimy mamy okazję porozmawiać chwilę z Polkami, które również czekają w kolejce. Te spotkania i rozmowy to jeden z elementów  naszych podróży. Spotykamy ludzi różnych narodowości, każdy z nich ma swoją historię i każdy na swój sposób jest ciekawy. Wczoraj zaraz po przyjeździe do Ardales, na parkingu, na którym spędziliśmy noc poznaliśmy Polaków. Małżeństwo i kobietę, która podróżuje samotnie. Zajmuje się  tak jak my prowadzeniem agroturystyki gdzieś na Pomorzu, a małżeństwo to byli właściciele hoteli, które jednak szczęśliwie sprzedali jeszcze przed wybuchem pandemii, kupili kampera i teraz podróżują. Caminito del Rey przejdzie bez męża, ponieważ ma on lęk wysokości i wolał nie ryzykować.
         Jest po chwilę po godz. 10.00  kiedy wreszcie obsługa trasy, zaczyna wpuszczać przybyłych.
 
 
 
              Kiedy przychodzi nasza kolej  i dostajemy kaski oraz specjalne jednorazowe, ochronne siateczki na głowę, pod kask. Pani z obsługi instruuje nas co nam wolno a czego nie wolno podczas spaceru. Z ważniejszych rzeczy to: nie wolno używać tu kijka do selfie, kijków trekkingowych, a plecak musi być mały, tak aby przypadkowo nikogo nie strącić ze ścieżki, oczywiście żartuję, trasa jest zabezpieczona i raczej nikt z niej nie wypadnie potrącony plecakiem!
         Chwilę jeszcze odczekujemy, aby wcześniejsza grupa trochę się oddaliła i ruszamy. Ponieważ wprowadzanie zwierząt domowych na szlak jest zabronione Rysia została w kamperze. 
 
 
           Podekscytowani ruszamy! Idziemy tym niezwykłym, drewnianym chodnikiem, zawieszonym na skałach, a pod nami płynie rzeka Guadalhorce. Wszystko wkoło jest tak urokliwe i  fascynujące, że nie wiemy gdzie patrzeć i co fotografować w pierwszej kolejności. Co chwilę pokazujemy sobie nawzajem jakieś ciekawe, bądź wyjątkowo piękne miejsce! W niektórych miejscach monumentalne, sterczące pionowo wapienne ściany mierzą kilkaset metrów wysokości.
           Chodnik jest dość wąski i  dla zachowania największego bezpieczeństwa trasa jest jednokierunkowa, w ogóle  wszystko jest tu zrobione tak, aby czuć się bezpiecznie i aby było bezpieczne i właśnie tak się czujemy! Ja jestem zachwycona, bo nie odczuwam lęku wysokości, wręcz jestem trochę zawiedziona, bo liczyłam na odrobinę adrenaliny! 
 
           Kilka krótkich odcinków szlaku prowadzi leśną ścieżką, przy której znajdujemy miejsce na odpoczynek i mały posiłek czyli kanapkę, i z której podziwiamy piękne górskie krajobrazy. Wzdłuż ścieżki biegnie częściowo zrujnowany, betonowy kanał wodny i pozostałości infrastruktury związanej z elektrownią, a pod nią w wielu miejscach widać zdewastowaną, mocno nadszarpniętą zębem czasu, pierwotną trasę  Caminito. Patrząc na nią nie potrafię sobie wyobrazić jak jeszcze kilka lat temu ludzie mieli odwagę ją pokonywać, kilku śmiałków straciło nawet tu życie! Jakieś szaleństwo! Po tych wypadkach w latach 1999-2000 lokalne władze zdecydowały o zamknięciu szlaku, a nową Ścieżkę Króla oddano do użytku w marcu 2015roku. 
 
 
 
 
Tu dobrze widać starą drogę Caminito del Rey.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Dodatkowe atrakcje.

 
          Jedną z fajniejszych atrakcji na trasie jest pokonanie wiszącego, metalowego mostu Puente Colgante, rozpiętego pomiędzy skałami wąwozu.  Tu postanowiłam nagrać relację z przejścia i tym sposobem, skupiając całą uwagę na nagraniu pokonałam go bez lęku. Jednak zaraz za mostem był moment, jedyny na trasie, w którym poczułam się nieswojo. To miejsce gdzie dolina otwiera się i wychodzimy na otwartą przestrzeń. To tu serce zaczęło mi mocniej bić, ale opanowałam strach i parłam do przodu!
 
         Na trasie znajduje się również punkt widokowy, który dla podniesienia atrakcyjności, być może dla podniesienia poziomu adrenaliny u niektórych osobników, wykonany jest ze szkła.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
     Spacer kończymy przy autobusowej stacji Estación de El Chorro. Stąd specjalnym autobusem dojeżdżamy z powrotem w okolice parkingu niedaleko naszego miejsca startu (przystanek Sillón del Rey). Bilet na autobus kupiliśmy również przez internet, w komplecie z biletem wstępu. Musimy go jeszcze wydrukować, by okazać go kierowcy, nie jest to jednak problem, bo jest tu na stacji specjalne urządzenie do drukowania właśnie tych biletów.
 
       Jedno jest pewne, trasa jest jedną z największych atrakcji Andaluzji i przyciąga turystów ze wszystkich krajów świata! Caminito del Rey uznaje się za jeden z cudów Hiszpanii.
 

Trochę historii.

 
Pierwotna ścieżka powstała w latach 1901 – 1905 i służyła do transportowania materiałów budowlanych oraz ludzi. Wykorzystywano ją również do nadzorowania kanału łączącego dwie elektrownie znajdujące się po przeciwległych stronach wąwozu El Chorro. Znacznie skracała odległość pomiędzy okolicznymi osadami, więc dodatkowo służyła również ich mieszkańcom w codziennym życiu.  W 1920 roku została oficjalnie otwarta przez króla Alfonsa XIII i od tego czasu nazwana jest  „Caminito del rey” czyli Droga Króla.

           Ciekawa jest też historia budowy, a właściwie budowniczych tej fascynującej ścieżki, ponieważ jedna z  teorii  mówi o marynarzach, którzy byli przyzwyczajeni do lin, wysokości i niebezpieczeństw, dlatego budowa szlaku nie była dla nich szczególnym wyzwaniem. Inna z teorii głosi natomiast, że za stworzenie szlaku Caminito del Rey odpowiadali więźniowie skazani na karę śmierci, ponieważ  byli oni również wykorzystywani  do innych tego typu niebezpiecznych prac.

 
                 Wracamy do kampera i po krótkim odpoczynku wybieramy się jeszcze tego samego dnia z Rysią na spacer. Okolica obfituje w ścieżki spacerowe i punkty widokowe. Jest tu naprawdę ładnie. Rysia ma dziś urodziny, więc koniecznie chcemy sprawić jej przyjemność I idziemy nad brzeg jeziora.  Oczywiście Rysia jest przeszczęśliwa mogąc taplać się do woli w wodach jeziora.  
 
 
 
Krajobraz jak na chorwackim wybrzeżu 😉 !

Bilety i nocleg.

            Aby odbyć tę niesamowitą wędrówkę  dojeżdżamy już dzień wcześniej w okolice zalewu Conde de Guadalhorce (Ardales) Puerto de las Atalayas i ustwiamy się kamperem na zwykłym parkingu nad brzegiem zalewu Conde de Guadalhorce (Ardales). Stoimy w cieniu eukaliptusów i mamy widok na zalew, którego woda ma niesamowity turkusowy kolor!  

          Po przyjeździe nie możemy nigdzie znaleźć kas. Denerwujemy się, bo przyjechaliśmy tu dzień wcześniej właśnie po to, aby kupić bilety!  Pytamy kilkoro napotkanych osób, ale nikt nie potrafi wskazać nam kierunku. W końcu trafiamy do człowieka, który pobiera opłaty na jednym z tutejszych parkingów. Wreszcie ktoś wskazuje nam kierunek, w którym mamy iść.  Biegniemy, jednak gdy do docieramy do kas są zamknięte! Paweł jest wściekły, bo według google jeszcze powinny być czynne. Niestety pani z obsługi, którą tam spotykamy, nie ma nawet ochoty z nami rozmawiać! Jest zamknięte, a pani mówi, że biletów brak do końca przyszłego miesiąca i do widzenia! Jesteśmy rozczarowani! Szybkim krokiem wracamy do auta i ……… kupujemy bez problemu bilety na jutrzejszy dzień, online! Warto czasem się nie poddawać!

          Jeśli będziecie chcieli przejść tą trasą to koniecznie kupcie bilety przez internet. Adres strony, gdzie można to zrobić znajdziecie w podsumowaniu na dole strony.

 

 

 

 

Najważniejsze informacje: 

  • koszt biletu dla jednej osoby to 10 euro za wejście i  1,55 euro za autobus powrotny
  • atrakcja nie czynna jest w poniedziałki
  • latem gdy panują wysokie temperatury godziny wejść mogą ulegać zmianom
  • na trasie nie ma toalet, ani możliwości zakupu jedzenia czy picia. Koniecznie zabierzcie ze sobą przynajmniej litr wody, oczywiście w zależności od pogody.
  • bilet kupicie na oficjalnej stronie: http://www.caminitodelrey.info/en/
  • zabroniony jest wstęp dla dzieci poniżej 8 roku życia oraz zwierząt
  • osoby z lękiem wysokości nie powinny wybierać tej atrakcji, chociaż moim zdaniem jest to lekko przesadzone.
  • nie wolno używać kijków do selfie, kijków trekkingowy, lasek ani kul.
  • z Malagi dotrzecie tu w godzinę, a po drodze warto odwiedzić skalne miasto El Torcal, o którym już niedługo na naszym blogu.

 

Dodaj komentarz