Na górskim szlaku w Serbii

Nic trudnego czyli najwyższy szczyt Serbii, pan Midžor.

 

Midžor 2168 m.n.p.m.

   pokonany dystans        17,35 km   
   start: schronisko Babin Zub położone na   wysokości        1560 m.n.p.m.
    przewyższenie        609 m
    czas przejścia z postojami        4h   57 min.
    podejścia/zejścia        723 m

 

„ – Gruby no idź do domu!  No Gruby zawracaj, przecież nawet wody dla ciebie nie mamy! Gruby idź!”

„- Poszedł?”

„- Nie no co Ty, idzie dalej za nami!”

 

Midżur to najwyższy szczyt Serbii, położony w paśmie górskim Stara Płanina, na granicy Serbii z Bułgarią. Jest to trzeci w kolejności zdobyty przez nas szczyt z Korony Bałkanów.

 

19 września 2018 rok

         Do miejsca gdzie rozpoczyna się szlak na najwyższy szczyt Serbii Midžor, a właściwie do najwyżej położonego punktu, do którego można dojechać autem aby na niego wejść, wjeżdżamy tylko kontrolnie. Jedziemy tylko kontrolnie, ale wychodzi tak, że już tu zostajemy. Kapitalny widok na góry oczarował nas zupełnie, ale mamy małą zagrychę, ponieważ nie ma tu kempingu. W nocy na zewnątrz jest zimno co nie zachęca do spania w aucie bez dogrzewania. Musimy wynająć pokój.

 

 

Stara Płanina, Midżor
Widok z parkingu przed hotelem.

 

 

                  I tak wchodzimy do budynku, który jak przypuszczamy pełni rolę schroniska. W nozdrza uderza nas intensywny zapach papierosów, nie zniechęcamy się jednak. Nikogo tu nie ma. Błądzimy po pomieszczeniach, których wystrój pamięta chyba czasy komunistyczne i w końcu docieramy do sali gdzie jest bar, recepcja i nie ma żywej duszy. Na chwilę zatrzymują nas  piękne, wsadzone w ramki fotografie gór, które zdobią ,ale nikt się nie pojawia więc opuszczamy to miejsce. Ponieważ musimy gdzieś spać kierujemy się do położonego kilka metrów dalej hotelu i zostajemy w nim dwa cudne dni.

 

Babin Zub
Na pierwszym planie schronisko, za nim hotel, w którym śpimy, a w tle Babin Zub.

             

                 Jest ciepło i przytulnie, z kranu leci przyjemnie ciepła woda. Po kilku dniach spania w aucie, cieszymy się z tego jak dzieci. Dodatkowo robimy sobie dobrze i wykupujemy posiłki w hotelowej restauracji. Jest pysznie, a personel traktuje nas po królewsku! Lokalne dania kuszą zapachami i wyglądem. Faszerowane papryki, grillowane mięsa, warzywa i ryby, świeże i soczyste sałaty, sery…poezja smaków! Dziś po kolacji idziemy na taras, nigdzie się nam nie spieszy. Z butelką lokalnego piwa i pod niebem pełnym gwiazd,  rozmawiamy o jutrzejszej wyprawie na najwyższy szczyt Serbii.

 

Serbskie przysmaki
Posiłki były tak obfite, że żadnego nie byliśmy w stanie zjeść w całości 😉

   

 

20 września 2018 rok wejście na najwyższy szczyt Serbii

          Jest ósma  rano kiedy nieśpiesznie schodzimy na śniadanie. Wiemy, że szlak jest łatwy i stosunkowo krótki. Wyruszamy w towarzystwie Grubego i Małej. Tak roboczo nazwaliśmy psy, które mieszkają przy hotelu. Mała ma szczeniaczki i dość szybko rezygnuje z wycieczki, pewnie odezwał jej się instynkt macierzyński i popędziła z powrotem do swoich dzieciaków. Gruby jest uparty i towarzyszy nam podczas całej trasy!

 

Obowiązkowe zdjęcie na początku trasy.

 

Pierwsze metry naszej wycieczki, a w tle malownicze skały Babin Zub.

 

Wyciąg krzesełkowy ośrodka narciarskiego Babin Zub i dalej przed nami już tylko natura.

 

Widok na stok narciarski Babin Zub.

 

 

            Mamy słoneczną pogodę, jest cicho i spokojnie i jesteśmy sami – nie licząc psów, które nam towarzyszą – czyli tak jak lubimy! Szlak jest dobrze oznakowany, a trasa jest wyjątkowo malownicza. Droga na szczyt prowadzi łagodnymi wzniesieniami porośniętymi  łąkami.  Dookoła górskie krajobrazy. Ogrzewa nas słońce a w uszach tylko wiatr.

 

Na trasie spotkaliśmy niesamowicie fajnych gości z Polski 😉

 

         Po drodze mijamy stado koni biegające luzem i obserwujemy ptaki unoszące się na wietrze. Masyw bardzo przypomina mi nasze bieszczadzkie połoniny.

 

 

 

                Jak na poprzednich szczytach tak i tu  Paweł  otwiera skrzynię, wyciąga z niej zeszyt i wykonuje pamiątkowy wpis. To już nasz trzeci, zdobyty szczyt z Korony Gór Bałkanów. Z wierzchołka widać Bułgarię.

 

Słupek oznaczający wierzchołek. Każdy zostawia tu coś „swojego”.

 

 

Czas na odpoczynek i chwila dla fotoreporterów na szczycie Midżora.

 

Bo w górach jest wszystko co kocham…

 

Widok na Starą Płaninę

 

                 Schodzimy szczytami, po których biegnie granica. Po prawej Bułgaria, po lewej Serbia . Nie ma tu szlaku, ale jest wydeptana ścieżka, poza tym  mamy cudowną widoczność i nie sposób się zgubić.

 

 

               Zarówno wejście, jak i zejście nie stanowi najmniejszego problemu. Śmiało napiszę, że to przyjemny spacer dla każdego zdrowego człowieka. Bez ekspozycji, wspinaczki, bez zagrożeń.

 

 

 

Informacje praktyczne czyli jak stanąć na dachu Serbii.

Początek szlaku  GPS 43.374579, 22.615680 i w zasadzie dotąd dojeżdża się autem.

Znajduje się tu hotel z restauracją oraz schronisko.

Dojazd drogą asfaltową, na miejscu jest parking.

 

 

Dodaj komentarz