Miasto Diabła – jedno z 7 cudów Serbii i nocleg u jego bram!

19 września 2018 rok

 

Gdzie diabeł mówi dobranoc!

 

 

             Wyszło jak wyszło i dziś śpimy na parkingu, u wrót „ Đavolja Varoš” czyli Miasta Diabła. Zarówno koleś, który sprzedaje bilety, jak i kobieta handlująca pamiątkami, rakiją i winem mówią nam, że w okolicy bliższej i tej dalszej nie znajdziemy żadnego kempingu i że możemy spokojnie tutaj zostać.  Czy się boję? Nie, parę łyków piwa, kilka kieliszków rakiji…żartuję! Stoimy na skraju parkingu, za nami las, a do snu szemrze nam strumyk. Do budynku z sanitariatami, w którym jak się potem okazało, światło pali się przez całą noc, mamy jakieś 100 m. Nie jest źle!

            Paweł jest szczęśliwy, ponieważ jeszcze przed zamknięciem straganów, udało mu się kupić rakiję. Jedna jest gruszkowa, a druga o smaku pigwy, jak dla mnie mają jednakowy „bimbrowy” zapach. Kupił je niby, do Polski…wieczór jeszcze taki młody, a już jednej prawie nie ma!

 

          Noc mija nam spokojnie, a poranek wita pięknym słońcem! Żeby jednak nie było za pięknie Paweł nie zauważa kilku rozwieszonych w toalecie kartek z informacją, że woda niezdatna do picia. Uzupełnia tą wodą nasz baniak i w ten oto sposób pozbywamy się reszty zapasu wody pitnej.

 

Tu śpimy

 

Đavolja Varoš  – Pomnik Przyrody

               Płacimy za wstęp i leśną ścieżką, w towarzystwie warczącego traktora, który jedzie obok, równoległą drogą, docieramy do jednego z dwóch tutejszych źródeł. Nazwano je  „Czerwonym Źródłem”. Zapewne od koloru wody, która ma dużą zawartość żelaza i zabarwia wodę na czerwonawy kolor. Woda ta jest mocno zmineralizowana. Drugie źródło nosi nazwę „Diabelska Woda”. Jest zimnym i wyjątkowo kwaśnym źródłem o jeszcze wyższej mineralizacji niż poprzednie. Zawartość niektórych pierwiastków jest większa do 1000 razy w porównaniu ze zwykłą wodą pitną.  

 

 

 

             Niedaleko od źródła, na wzgórzu stoi kaplica św. Petki. Wchodzimy do środka i rozglądamy się. Wnętrze jest skromnie urządzone, ale ładne. Robimy zdjęcia gdy słyszymy, że do kaplicy w pośpiechu ktoś wchodzi. Jakiś mężczyzna zabiera pieniądze, które zostawiono zapewne w ofierze, w porozstawianych we wnętrzu pudełkach. Czujemy się nieco nieswojo. Czy wyglądamy na złodziei? 

           Kiedy wychodzimy na zewnątrz dostrzegamy  powiewające na wietrze, białe wstążki pozawiązywane na gałązkach drzew. Symbolizują one wszystkie dolegliwości i życiowe problemy, które ponoć są darem od diabła, więc diabłu je trzeba zostawić! Żałuję, że nie mam żadnej wstążki, którą mogłabym zawiesić.

 

           

            Kapliczkę zostawiamy w tyle i schodami, pomiędzy robotnikami noszącymi ogromne bele drewna, wspinamy się na punkt widokowy. Niestety trwa remont i nie możemy tam wejść. Robotnicy kierują nas na drugi punkt.

            Pokonujemy kolejne schody i wreszcie przed nami niezwykłe skalne formy! Przypominają słupy, może wieże, a każda ukoronowana jest kamieniem. Kamień wygląda jak czapeczka i dlatego chyba przypominają mi i nie tylko mi, ludzkie postaci. Skalne formy wyglądają trochę jak ludzie ubrani w peleryny, stojący na deszczu…W sumie skalnych figur jest tu ponad 200. Powstały w wyniku erozji. W większości mają około 3 metrów średnicy, ponad 10 metrów wysokości, a wieńczący je kamień waży do 100 kilogramów!

         Od dziesięcioleci pobudzają ludzką wyobraźnię i stąd wzięło się kilka legend związanych z powstaniem „Miasta Diabła”.

 

Według jednej z legend tutejsze skały to dzieci, które wygrały zakład z czartami. Kolejna mówi o diabelskim planie ożenku siostry z bratem i aby nie doszło do grzechu jakaś siła wyższa weselników zamieniła w skały. Według kolejnej skały to diabły, które na swoich plecach nosili ludzie. Pomodliwszy się koło kapliczki, grzesznicy zostawiali tu swój diabelski ciężar, a ten przemieniał się w skałę. 

 

 

       

              Na terenie „Miasta Diabła” znajdują się również pozostałości, po działalności wydobywczej, czyli stare sztolnie. Jest również wystawa drewnianych rzeźb i niecodzienne, olbrzymie skrzypy, których obecność potwierdza niskie Ph gleby. Przy wyjściu wchodzimy jeszcze do drewnianego budynku, gdzie znajduje się wystawa związana z tym miejscem. Oglądając fotografię poznajemy historię tego miejsca.  

 

 

                 Zanim na dobre opuszczamy ten region zatrzymujemy się jeszcze na chwilę w miejscowości Kurszumlija, by zobaczyć cerkiew św. Mikołaja, pochodzącą  z ok.  1166 roku.

 

Z widokiem na miasto Kurszumlija.

 

Garść dodatkowych informacji

Miasto Diabła położone jest niedaleko granicy z Kosowem i ok. 90 km od miasta Nisz, który leży przy autostradzie biegnącej przez Serbię.

Koszt biletu w 2018 roku to  350 dinarów czyli ok. 15 zł za osobę.

Pamiętajcie, że aby wjechać do Serbii potrzebny jest paszport oraz zielona karta, jeśli poruszacie się autem.  

Jeśli podróżujecie kamperem lub autem, w którym śpicie to śmiało można tu nocować.

 
 

Jedna myśl na temat “Miasto Diabła – jedno z 7 cudów Serbii i nocleg u jego bram!

  1. Super! Gdy się to koroniaste cholerstwo skończy, pojedziemy zobaczyć. Trochę to Miasto Diabła przypomina piaskowe piramidy w bułgarskim Mełniku.

Dodaj komentarz