Bom Jesus, miasto kościołów czyli piękna Braga i paralotnie.

27-28 września 2019 rok

 

      Można tu wjechać najstarszą kolejką szynowo-linową w Portugalii, I można dostać się tu również schodami. My wybieramy tę drugą wersję, bowiem rzadko się zdarza, żeby od kościoła ciekawsze były schody doń prowadzące, lecz tak właśnie jest w Sanktuarium Bom Jesus do Monte (Dobry Jezus na Górze)!

 

             Położone w Tenões, w bliskim sąsiedztwie Bragi, jest jednym z czterech ośrodków religijnych otaczających miasto. To portugalskie sanktuarium, wybudowane wysoko na wzgórzu, stało się ważnym ośrodkiem pielgrzymek, a ze względu na barokowo-rokokowe, blisko 116-metrowe, fantazyjne schody, jest najpopularniejszą atrakcją turystyczną okolicy.

          Auto zostawiamy na darmowym parkingu, który znajduje się tuż przy wejściu na schody. Rysia niestety zostaje w samochodzie, ponieważ jak powszechnie wiadomo, psy nie są mile widziane na terenach kościelnych.

 

          Schody podzielone są na trzy części: pierwsza – najmniej ciekawa – to kalwaria i stacje pasyjne, w drugiej, środkowej części, mają kształt zygzaka i znajduje się tu pięć różnych fontann dedykowanych pięciu zmysłom (wzrok, zapach, słuch, dotyk, smak). Ostatni odcinek poświęcony jest trzem cnotom: Wierze, Nadziei i Miłosierdziu… tylko trzeba jeszcze o tym wiedzieć! Nas dwoje bezbożników oczywiście na to nie wpada! Myślimy, że jak w większości świętych źródełek, wodą smaruje się chore lub słabe miejsca! I tak jak woda leci z oczu, to skraplamy oczy, jak z nosa to nos…i tak dalej, aż zaczynamy się śmiać, bo oboje głośno wypowiadamy swoje myśli, czyli z czego jeszcze może lecieć woda… Okazuje się, że niektórzy ludzie myślą podobnie jak my. Po drodze mijamy starsze małżeństwo, on niewidomy, ona smaruje mu  wodą oczy… wzruszająca scena.

          Z tarasów, które znajdują się na schodach, podziwiamy Bragę, aż w końcu docieramy do szczytu. Przed nami w całej okazałości, od roku 2019 wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, kościół w otoczeniu pięknych ogrodów, fontann i grot! Tu również znajduje się górna stacja kolejki, więc jeśli ktoś z jakiegokolwiek powodu po schodach wejść nie może, to dojedzie wagonikiem. W kościele trwa ceremonia zawarcia związku małżeńskiego. Razem z tłumem gapiów czekamy, aż para młoda opuści świątynię, by wejść do środka i zobaczyć wnętrze.  

 

 

Wiara może czynić cuda, a nadzieja umiera ostatnia…

Wnętrze kościoła Bom Jesus

 

Kościół otacza perfekcyjnie zaprojektowany park. Idealnie przystrzyżone żywopłoty, ładnie uformowane drzewka, fontanny, sztuczne groty.

 

            Najstarsza kolejka na Półwyspie Iberyskim, która zastąpiła tramwaje konne. Kolejka działa do dziś, a oddana  została w 1882 roku w celu ułatwienia dostępu do sanktuarium Bom Jesus. Była taką sensacją i odniosła taki sukces, że jej twórca, Raul Mensnier Ponsarda, jeszcze w tym samym roku dostaje kolejne zlecenie. Projektuje i instaluje kolejkę linową w Lizbonie! 

 

 

Włosi mają Rzym, a Portugalczycy swój „Portugalski Rzym” czyli Bragę.

 

          Jedziemy do Bom Jesus, a po drodze wyjątkowo zatrzymujemy się na jedzonko. Dość nietypowo, bo zazwyczaj odpalamy butlę gazową i podgrzewamy sobie coś gotowego do jedzenia. I to nasze jedzenie w restauracji, to jest tak zwane zrządzenie losu! Nie przypadek, tylko zrządzenie losu, bo kiedy siedzimy przy stoliku i wciągamy nasze jedzonko, podchodzi do nas  mężczyzna i zwraca się po angielsku, z pytaniem: „-Czy Ty jesteś paralotniarzem?”. Mówi, że widział naklejkę z paralotnią na aucie, z polskimi blachami i usłyszał jak rozmawiamy oczywiście po polsku. „-No tak, jestem paralotniarzem!”.

          I tak jak noclegu w Bradze i zwiedzania Bragi wcześniej nie planowaliśmy, zostajemy w mieście na noc, bo po krótkiej wymianie zdań mój mąż umawia się na następny dzień na latanie z Portugalczykami!

 

            Zatrzymujemy się na kempingu, który jest stosunkowo blisko centrum Bragi. Wieczorem miasto kusi nas światłami, ale nie mamy już siły na spacer. Na zwiedzanie miasta wyruszamy kolejnego dnia, zaraz po śniadaniu. Braga nazywana jest przez Portugalczyków „portugalskim Rzymem”, a to dlatego, że przez stulecia była siedzibą arcybiskupstwa, a do dziś w mieście stoi ponad 30 kościołów. Podczas spaceru po mieście, co kawałek napotykamy któryś z nich i do niektórych wchodzimy. Wnętrza nie należą do skromnych, ołtarze opływają złotem, ściany zdobią przepiękne sceny ułożone z płytek azulejos, można rzec: na bogato!  

               Centrum miasta robi na nas bardzo pozytywne wrażenie. Spacerujemy malowniczymi uliczkami, od placu do placu, podziwiamy fasady mijanych budynków. Są tu fontanny, kolorowe kwiaty i dużo zieleni! Spotykamy również ciekawe industrialne rzeźby, które nadają miastu trochę nowoczesności. W mieście czuje się przestrzeń, jest ładnie zagospodarowane i zadbane.

            Jednym z najważniejszych zabytków Bragi jest katedra, która jest najstarszą katedrą w Portugalii. Wstęp do katedry jest płatny. 

                 Braga jest idealnym miejscem wypadowym, w dzień wycieczka, wieczorem spacer ulicami miasta. Położona jest 40 km od oceanu, od Porto dzieli ją zaledwie 50 min. jazdy autem, a ok. 70 km jest do  Parku Narodowego Peneda-Geres

 

Igreja-da-Lapa.
Igreja da Lapa
Igreja dos Teiceiros
Igreja dos Teiceiros

 

Se de Braga. Katedra w Bradze
Se-de-Braga. Katedra w Bradze
Se de Braga. Katedra w Bradze
Se de Braga. Katedra w Bradze
Larg do Paco fontanna
Larg do Paco fontanna

 

Casa das Gelosias czyli dom z krat. Pochodzi z 17 wieku, a jego nazwa pochodzi od krat w stylu arabskim.
Casa das Gelosias czyli dom z krat. Pochodzi z 17 wieku, a jego nazwa pochodzi od krat w stylu arabskim.

 

Na ulicach królują pieczone kasztany.
Jesienią na ulicach królują pieczone kasztany.

 

 

Santa Cruz Church
Santa Cruz Church

The Garden of Santa Barbara
The Garden of Santa Barbara

Pierwszy lot w Portugalii.  

 

          Najważniejsza część dzisiejszego dnia to paralotnie i nie było by w tym  nic nadzwyczajnego, gdyby nie lądowanie! Opuszczamy Bragę i po niedługim czasie docieramy do punktu widokowego Monte de S. Pedro Fins, z którego rozpościera się ładny widok na doliny rzek Homem i Cávado, znajduje się tu również startowisko. 

       Jesteśmy tu jako pierwsi. Kiedy zjeżdżają się  Portugalczycy, każdy wita się z nami serdecznie. Jesteśmy dla nich taką swoistą atrakcją! Kiedy  Paweł wyciąga skrzydło, od razu ma swojego osobistego „opiekuna”, który tłumaczy mu co i jak! Wszystko idzie dobrze, aż do momentu lądowania. Paweł niestety źle oblicza odległość i jest zmuszony  lądować w innym miejscu niż oficjalne lądowisko. Jak później opowiada, z góry miejsce to wyglądało jak zielona, ładna łączka i dlatego zdecydował się na ten krok. Ostatecznie ląduje w krzaczki, krzewinki i inne kolczaste rośliny… Długo trwa zanim wyplącze linki. Ja jestem na górze z Portugalczykami i razem z nimi obserwuję poczynania Pawła. Kiedy Paweł dzwoni do mnie, jeden z pilotów tłumaczy mi, którą drogą mam zjechać, i że na dole jest kapliczka i tam mam zostawić auto, a potem iść przez krzaki…!!! Myślę sobie, że to jakaś abstrakcja, tak iść przez krzaki, dodatkowo jeszcze z Rysią! Posiłkując się Google Maps, dojeżdżam do wskazanej kapliczki. Na mapie widzę drogę, którą mogłabym ewentualnie dotrzeć w okolice Pawła, ale prowadzi ona przez wieś i kiedy idę z Rysią pomiędzy budynkami, niestety moja wyobraźnia podsuwa mi obrazy wybiegających z podwórek wielkich, groźnych psów i wycofuję się. Przez krzaki nie pójdę, mowy nie ma! Szukam innej drogi i kiedy w końcu Paweł przysyła mi „pinezkę”, robię zbliżenie mapy i znajduje inną, właściwą drogę! Przez cały czas dzwonimy do siebie i głośno krzyczymy, żeby się zlokalizować. Dość długo to trwa, ale do auta wracamy razem!

 

 

 

         Może i to Pawła dzisiejsze latanie nie należy do najlepszych, ale dla niego najważniejsze jest poznanie i start z nowego miejsca! 

       Przez te dwa dni odwiedzamy niesamowite Bom Jesus, a dzięki pasji Pawła zwiedzamy piękną Bragę i zdobywamy nowe doświadczenie w trudnych sytuacjach w  terenie! Na nocleg jedziemy w okolice popularnego miasta, w którym produkuje się bardzo znane wino! 

 

 

Dodaj komentarz